Teatr Dramatyczny m.st. Warszawy: Szewcy Stanisława I. Witkiewicza, reżyseria - Maciej Prus, scenografia - Grzegorz Małecki, premiera w październiku 1991.
Przez chwilę wydawało się, że upiorne wizje Witkacego przestaną być aktualne. Że jego dramaty będziemy oglądać już tylko z taśm archiwalnych. Że autor "Pożegnania jesieni" pozostanie przede wszystkim dramaturgiem stanu wojennego. Był chyba taki krótki okres, kiedy zachłystywaliśmy się nie tyle demokracją, ile naszymi wyobrażeniami i marzeniami o demokracji. A ponieważ Witkacy był odczytywany jako wizjoner totalitaryzmu, nie wypadało wręcz sięgać po jego dramaty po obaleniu reżimu. Bardziej aktualny wydawał się Gombrowicz. W jego utworach znajdowano odbicie problemów nurtujących inteligencję. Gombrowicz pomaga pytać o jej miejsce wśród innych grup społecznych, o jej rolę historyczną i aktualną, pomaga walczyć z narodowymi mitami, które dziś odradzają się bez opamiętania. A cóż Witkacy? Pesymistyczny wizjoner na optymistyczne czasy? Myślę, że ani czasy nie nastrajają do optymizmu, ani też historiozoficzna wizja zawarta w "Szewcach"