- Nie jestem wielbicielem tego, co się obecnie dzieje w teatrze. Od dłuższego czasu nie uczestniczę w pracach teatralnych, nieczęsto jestem również widzem - mówi aktor JERZY ZELNIK.
Z Jerzym Zelnikiem, aktorem teatralnym, filmowym i telewizyjnym, rozmawia Bogusław Rąpała. Rzadko ostatnio można Pana spotkać na deskach teatralnych. Dlaczego? - Nie jestem wielbicielem tego, co się obecnie dzieje w teatrze. Od dłuższego czasu nie uczestniczę w pracach teatralnych, nieczęsto jestem również widzem. Jestem teraz raczej poza środowiskiem. Grałem w teatrze przez ponad czterdzieści lat, teraz odczuwam coś w rodzaju zmęczenia materiału. Doszedłem też do wniosku, że w teatrze dzieje się zbyt mało ważnych rzeczy, żeby brać w tym dalej udział. Ma Pan na myśli zbyt słaby repertuar? - Bardzo często jest to naginanie klasyki, dobrej literatury, do jakichś emocjonalnych czy erotycznych niespełnień reżyserów albo ich kompleksów. Ta dobra literatura jest zaniżana do poziomu realizatorów. Nie chce mi się brać udziału w jej tandetnych przeróbkach. Jeśli zaś chodzi o współczesną literaturę teatralną, to jaki koń jest, każdy w