Nie rewelacja, ale też - w żadnym wypadku - nie klęska. Przeciwnie: jest to kolejny konsekwentny i poważny krok w stronę Teatru muzycznego. Diabelnie trudne przedsięwzięcie, a diabeł jak wiadomo - kryje się w szczegółach. Pojawiają, się tu i ówdzie problemy wokalne, różne kłopoty z akustyką, daje się zauważyć skrępowanie zespołu w obliczu nowych dlań zadań scenicznych. Stąd leż przedstawienie rozkręca się powoli, w walce z oporem materii; dopiero w drugim akcie scena rozjaśnia się parokrotnie pięknym, prawdziwie teatralnym blaskiem. I to przekonuje, iż zespół jest w stanie pokonać trudności i że znajduje się na jak najlepszej drodze rozwoju. Jak długo na niej wytrwa - gdy teatrowi, jak innym, zagraża zamknięcie?
Źródło:
Materiał nadesłany
"Goniec Teatralny" nr 27