"Bitwa pod Grunwaldem" w reż. Marka Fiedora w Teatrze Studio w Warszawie. Pisze Marcin Kościelniak w Tygodniku Powszechnym.
Dlaczego Marek Fiedor zabrał się za opowiadanie Borowskiego? Z tym pytaniem jechałem na "Bitwę pod Grunwaldem". I z tym pytaniem po spektaklu wracałem do domu. Polski katolicyzm, kwestia żydowska - dla tych elementów fresku Borowskiego nietrudno znaleźć współczesne odniesienia. W nieoczekiwany sposób nowe, bujne życie zyskała dzisiaj "kwestia amerykańska" u Borowskiego funkcjonująca raczej na marginesie. Jako dyskusja o Polsce i polskości opowiadanie Borowskiego może pobudzić do refleksji nad niezmiennością repertuaru motywów i tematów, które budują nasz polityczny krajobraz. Polityczny właśnie, i tu pierwsza wątpliwość, bo u Fiedora - tak jak u Borowskiego, i tak jak w opartym na "Grunwaldzie" "Krajobrazie po bitwie" Wajdy - idzie bardziej o krajobraz duchowy. Tyle że tę wątpliwość trzeba odłożyć na potem. Fiedor, jeśli w ogóle uruchamia współczesny kontekst, robi to grubo i zdawkowo: jego przedstawienie to raczej historyczny obrazek niż �