"Faktor T" w reż. Leszka Bzdyla Teatru Dada von Bzdülöw w klubie Żak w Gdańsku. Pisze Tadeusz Skutnik w Polsce Dzienniku Bałtyckim.
Spośród wszystkich składowych spektaklu "Faktor T" teatru Dada von Bzdülöw (choreografia, taniec i tancerze, muzyka, kostiumy) najsłabszym wydaje się filozofia. Zaczerpnięta z absurdaliów Stefana Themersona, jest tak pokrętna, jakby ją zrelacjonował sam Scrent Kischeck. Pójście tą drogą - wskazaną przez sam zespół, czy też Leszka Bzdyla - naraża widzów na manowce. Tymczasem spektakl jest jak rozwinięty kobierzec. Dosyć jednak wzorzysty. Mieszanie Stefan Themerson, polski pisarz i filmowiec awangardysta z ubiegłego wieku, to nie pierwszy autor, który "miesza"w historii przedstawień Dada. "Mieszało" jeszcze kilku, zwłaszcza w jego młodzieńczym, trądzikowym okresie, kiedy to teatr Bzdyla aż kipiał od ścigania absurdów życia. Pojawienie się Themersona teraz, po kilku przedstawieniach bez autorytetów i gdy teatr obchodzi piętnastą rocznicę założenia, pachnie mi chęcią powrotu do swoich źródeł, spojrzenia na świat z tamtej perspektywy.