"11 and 12" w reż. Petera Brooka w Instytucie Grotowskiego we Wrocławiu. Pisze Joanna Derkaczew w Gazecie Wyborczej.
Spektakl Petera Brooka "11 and 12" to smutny przykład pokazujący jak najodważniejsze eksperymenty zmieniają się w skostniałą manierę. (...) Całość inscenizacji, która rodziła się przez lata w cyklu warsztatów i eksperymentów, budzi wątpliwości co do kierunku, w jakim poszły poszukiwania Petera Brooka. Spektakl mówi nie tyle językiem uniwersalnym, co stylizowanym. Kolorowe afrykańskie maty, czerwone tło, etniczne instrumenty, kikuty palm na ruchomych platformach. Suchość pustyni, ubóstwo środków, prostota gestu. To, co kiedyś wydawało się oczyszczające, świeże, rozbijające struktury teatru mieszczańskiego, dziś wydaje się już skostniałą formą. Stylem i manierą teatrów odwołujących się do rytuału. Aktorzy nadal noszą proste jednolite kostiumy, jakby właśnie wyszli z warsztatów. Jakby był w nich potencjał wyprowadzenia z rozgrzanych ćwiczeniami ciał każdej historii, każdego obrazu, podjęcia każdego wyzwania. Z pierwotne