"Rzeczy, których nie wyrzuciłem" wg Marcina Wichy w reż. Łukasza Barczyka w Teatrze im. Jaracza w Olsztynie. Pisze Łukasz Czarnecki-Pacyński w Gazecie Olsztyńskiej.
Piątkowa premiera przypowieści filozoficznej Marcina Wichy w Teatrze Jaracza była niezwykłym wydarzeniem teatralnym. Poruszony przemyśleniami autora książki, wciąż zastanawiam się nad oceną interpretacji zaproponowanej przez reżysera. Początek historii opowiedzianej przez Marcina Wichę w książce "Rzeczy, których nie wyrzuciłem" to w interpretacji Łukasza Barczyka pozornie banał. Oto starsza pani szykuje się do odejścia z tego świata, a jej syn zaprasza do domu przedstawicielkę zakładu pogrzebowego, aby pomogła jej wybrać odpowiednią oprawę swojego pogrzebu. Kolejna usługa, którą w dzisiejszym świecie zamawia się przez internet, a przybyły do domu handlowiec pokazuje na ekranie laptopa, co nas czeka po wykupieniu tej usługi właśnie u nich. "Czy nie przekroczyliśmy tu już dopuszczalnych granic?" - zdaje się pytać reżyser. To pytanie powraca chwilę później, kiedy oglądamy bohatera w relacji z bezduszną urzędniczką na poczcie. Potem dowia