EN

27.10.2005 Wersja do druku

Nie pouczam, nie narzucam

Kantor miał nad aktorem absolutną kontrolę. Ja pragnę uczynić z ciała aktora idealny instrument zdolny ogarnąć całą przestrzeń wokół siebie - mówi "Gazecie" Robert Wilson, amerykański reżyser teatralny

Teatr Roberta Wilsona nazywany jest miejscem podróży duchowych. Od pewnego czasu amerykański reżyser podróżuje coraz częściej fizycznie - przenosi swoje spektakle na kolejne sceny. Jego "Kobietę z morza" wystawiały już teatry w Korei, Turcji, we Włoszech i Francji. W piątek pokaże ją Teatr Dramatyczny w Warszawie. Joanna Derkaczew: Mówi się o Panu jako największym amerykańskim twórcy teatru dramatycznego. Tymczasem coraz więcej wiąże Pana z baletem, malarstwem i nawet operą. Studiował Pan architekturę, uczył się tańca u Marthy Graham. We współczesnych opracowaniach Robert Wilson pojawia się w rozdziałach "teatr post-dramatyczny", "plastyczny", "muzyczny", a nawet "niemy". Gdzie w tej chwili jest Robert Wilson? Robert Wilson: Teoretycy ciągle oblepiają mnie etykietkami. To mnie nie obchodzi. Mój teatr nie jest ani dramatyczny, ani postdramatyczny, nie jest ani wizualny, ani milczący. Jest w nim miejsce na muzykę i taniec, ale też na architektur

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Nie pouczam, nie narzucam

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza nr 251

Autor:

Joanna Derkaczew

Data:

27.10.2005

Realizacje repertuarowe