"Makbet" Williama Szekspira w reż. Agaty Dudy-Gracz w Teatrze Muzycznym Capitol we Wrocławiu. Pisze Agata M. Skrzypek w portalu e-splot.pl.
Szkocką tragedię w reżyserii Agaty Dudy-Gracz otwiera scena pobitewnej agonii. W niebieskiej poświacie, na szerokości całego proscenium, drży w konwulsjach zbiorowe ciało aktorskie. Powyżej, na pochyłej platformie, siedzi zafrasowany Makbet, za nim - majestatyczna skrzydlata Hekate, archanielica wojny, śpiewająca grobową pieśń przy nastrojowym akompaniamencie liry, wiolonczeli i cymbałów. Wszystko - kostiumy, twarze, scenografia - zalane jest krwią. Ten pierwszy liryczno-posępny obrazek ustawia poprzeczkę patosu bardzo wysoko, a kolejne sceny podtrzymują ją na tym samym poziomie. Wyścig o tragizm Cały spektakl jest przepełniony tragizmem do tego stopnia, że można obawiać się, czy obowiązkowy u Szekspira siarczysty dowcip nie zakłóca czasami czystości formalnej. Bez wątpienia jednak wysublimowany styl Dudy-Gracz przywraca wdzięk teatrowi typu serio i jeśli nie zatraciliśmy jeszcze umiejętności wchodzenia w konwencję, Makbeta oglądać będziem