EN

13.05.2020 Wersja do druku

Nie planowałam bycia reżyserką

- Po tym doświadczeniu epidemii, jakie właśnie przeżywamy, chciałabym robić teatr niosący nadzieję, a nie krzyczący ze sceny i podtrzymujący histerię - mówi Lena Frankiewicz, aktorka i reżyserka, w rozmowie z Kaliną Zalewską w miesięczniku Teatr.

KALINA ZALEWSKA Dlaczego zostałaś aktorką? LENA FRANKIEWICZ Jako licealistka, podczas festiwalu "Kontakt" w Toruniu, który wtedy prowadziła Krystyna Meissner, obejrzałam Rodzeństwo Krystiana Lupy, i to był wstrząs, byłam w absolutnym poruszeniu. Myśli o aktorstwie pojawiały się rzecz jasna wcześniej, ale można powiedzieć, że Rodzeństwo przesądziło o sprawie. Z tego powodu zdecydowałam się też na studia w Krakowie. ZALEWSKA Miałaś nadzieję na spotkanie z autorem tej iluminacji. Kiedy do niego doszło? FRANKIEWICZ Dopiero na trzecim roku. Pisałam też pracę magisterską z "Mistrza i Małgorzaty", chodziłam więc na próby do Starego Teatru. To było także mocno formatujące doświadczenie. ZALEWSKA Czy byli jeszcze jacyś inni mistrzowie? FRANKIEWICZ Oprócz Lupy był także Jerzy Jarocki, który reżyserował nasz dyplom, "Szewców" Witkacego, gdzie grałam Księżną Irinę. To również był wstrząs, tylko zupełnie innego rodzaju. Jak to uj�

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Brandys

Źródło:

Materiał własny

Teatr nr 4 online

Autor:

Kalina Zalewska

Data:

13.05.2020