- Z nudą w teatrze nie walczę przy pomocy pornografii, chamstwa, agresji słowa i obyczaju. Śmieszy mnie to infantylne i bardzo "trendy" obalanie tabu - dyrektor artystyczny Teatru Nowego w Łodzi JERZY ZELNIK o swoich planach.
Leszek Karczewski: Jakie ma Pan obowiązki jako dyrektor? Jerzy Zelnik: Wolę sformułowanie "kierownik artystyczny" teatru. Główne zadanie to doprowadzenie przy pomocy zgranego zespołu ludzi do kolejnych ważnych dla widzów i wykonawców premier. I eksploatacja spektaklu w zgodzie z rachunkiem ekonomicznym, a przede wszystkim - w zgodzie z sumieniem artystycznym. To właśnie mówił Pan komisji konkursowej, która wybrała Pana dwa miesiące temu? - Nie. Wyznałem moje credo artystyczne. Wierzę, że teatr, niezależnie od tego, czy będzie brał na warsztat dramat klasyczny czy współczesny, prozę czy poezję, ma wciągać widza tak, aby jego emocje, refleksje były gorące. Aby to żywe spotkanie ludzi po obu stronach rampy było niezapomniane. Mówiąc słowami Zygmunta Hübnera, mojego duchowego patrona, mistrza, któremu tak wiele zawdzięczam, najpierw w krakowskim Starym Teatrze, potem w Powszechnym w Warszawie: teatr to ma być miejsce, które się "wtrąca".