- Chcę, żeby działalność teatru opierała się na literaturze okresu międzywojennego. Tym bardziej że swoją świetność kamienica, która jakimś cudem przetrwała wojnę, miała właśnie w tym czasie. Chcę przypomnieć tamtą fantastyczną Warszawę - mówi EMILIAN KAMIŃSKI, właściciel Teatru Kamienica.
Był filmowym łobuziakiem, AK-owcem, pijaczkiem, gangsterem. Jest właścicielem prywatnej sceny Teatr Kamienica w Warszawie. O dzieciach, swoim teatrze i rodzinnych stronach rozmawiamy z Emilianem Kamińskim, który wystąpi w niedzielę w Giżycku. Stworzył pan w Warszawie prywatną scenę pod nazwą Teatr Kamienica. Po wielu perypetiach wreszcie widać koniec? - Gotowa jest już mała scena. Trwają ostatnie prace wykończeniowe. Nie zaczynamy jeszcze działalności, bo trzeba rozliczyć unijną dotację. Jest tak zasada, że nie można sprzedawać biletów, dopóki nie zamknie się wszystkich spraw związanych z rozliczeniami. Powiedział pan, że nie poradziłby sobie, gdyby nie spotkał życzliwych osób. Przede wszystkim urzędników. - Żyjemy w gąszczu tak absurdalnych przepisów, że często po prostu nie ma ludzkiej siły, żeby je ogarnąć. Poradzić sobie bez życzliwości ludzi, którzy pomagają przeprowadzić tę łódkę między rafami przepisów. Te