"Śmierć Dantona" Georga Büchnera w reż. Barbary Wysockiej w Teatrze Narodowym w Warszawie. Pisze Tomasz Miłkowski w Przeglądzie.
Nie wierzył, że się odważą. Ostrzegano go. Mógł się ratować ucieczką. Wszcząć bunt. Stawiać opór. Uważał jednak, że jest nieśmiertelny. Nikt nie waży się podnieść na niego ręki. Ale Trybunał Rewolucyjny, który powstał na jego wniosek, nie bacząc na zasługi ojca założyciela, zajął się nim ochoczo. Wystarczyło kilka dni, aby jego głowa potoczyła się z gilotyny. Niczym głowa kapusty - jak to pokazuje Barbara Wysocka w swoim spektaklu. Głowa jego prześladowcy, nieskazitelnego Robespierre'a, potoczy się za trzy miesiące... Wysocka precyzyjnie przeniosła na scenę mechanizm samopożerającej się rewolucji, która traci orientację, kiedy obywatele wymykają się spod jej kontroli. Fanatycy zmiany stają się wrogami tych, którzy kochają życie. Muszą ich zniszczyć - tak to oceniał Büchner. Ale Wysocka nie daje za wygraną. I choć bohaterowie już umarli, nie przestali gustować w dobrach tego świata. Terror nie oduczył ich kochać życi