- Ludzie, którzy w sztuce są motywowani pieniędzmi, popełniają błąd. Sztukę robi się z potrzeby budowania harmonii, zrozumienia głębi rzeczywistości. Pieniądze nie są głębokie i tyle. Ja robię, to co robię, bo mam potrzebę wyrażać coś bardziej subtelnego, wyrafinowanego, może wyrachowanego - rozmowa z GRZEGORZEM BRALEM, dyrektorem wrocławskiego Teatru Pieśń Kozła i Brave Festival.
Martyna Wilk: Co dla pomysłodawcy Brave Festival - festiwalu ludzi odważnych - znaczy być człowiekiem odważnym? Gerzgorz Bral: Tego właśnie, po części za sprawą Festiwalu, próbuję się dowiedzieć. A dla samego siebie jest Pan kim? Aktorem? Reżyserem? A może nauczycielem lub moralistą? - Przede wszystkim reżyserem i organizatorem. Ale lubię też uczyć aktorów swojego sposobu pracy, bo czuję, że to znajduje odzew w ich duszach i sercach. W jakimś sensie jestem więc pedagogiem. Umie Pan myśleć o sobie inaczej niż przez pryzmat sztuki teatralnej? - Jasne. Wie Pani, od kilku lat prowadzę dziennik. On stał się jedynym autentycznym miejscem mnie zawodowego, prywatnego, intymnego, osobistego. Aczkolwiek "ja osobisty" i "ja intymny" rzadko bywam dostępny dla ludzi. A jakiego siebie lubi Pan najbardziej? - Takiego jakim jestem. To znaczy? Jest Pan naturalnym człowiekiem? - Bardzo ciężko być naturalną osobą w dzisiejszym ś