- Gdy twarz aktora kojarzy się z piwem albo kiełbasą, to nie jest mu tak łatwo zaistnieć na scenie w całkiem innej roli. To samo dotyczy znanych seriali. Apelowałbym do kolegów, by nie dali się tym serialom pokonać - mówi ANDRZEJ SEWERYN w rozmowie z Ewą Ziółkowską.
"- Po raz pierwszy wyjechał pan do Francji w latach 60. dzięki stypendium ministra kultury. Jakie były pana pierwsze wrażenia z tego kraju? - Najbardziej uderzyło mnie, że oni piszą tam na maszynach do pisania, używając takiego pięknego papieru, i są w stanie wydrukować od razu dziesięć stron. A u nas posługiwano się wówczas plikiem nędznej jakości kartek, przełożonych kalkami. Poza tym prawdziwym szo kiem było dla mnie przedstawienie Świętoszka na dziedzińcu pałacu papieskiego w Awinionie. To był powiew wielkiego świata. Chociaż teraz już wiem, że to nieprawda. Wielki świat jest wszędzie. Także w Kielcach. - Jak to się stało, że pozostał pan w tym kraju na stałe? - W 1980 roku Andrzej Wajda zaproponował mi udział w sztuce Witkacego Oni, prezentowanej w teatrze w Nanterre pod Paryżem. Spędziłem tam sześć miesięcy, potem wróciłem do Polski i wyjechałem ponownie, by występować w teatrze w Lyonie. Wtedy na serio zacząłem uczy�