Grzegorz Jarzyna, który na okoliczność spektaklu "Festen" przybrał nowy pseudonim H7, w przeciwieństwie do swoich poprzedników - Michaela Thalheimera i Burkharda C. Kosminskiego - nie stosuje żadnych przełamujących teatralną konwencję zabiegów. W Dreźnie akcja koncentrowała się w pałacowej kaplicy, natomiast Kosmiński - jak napisała Justyna Golińska w artykule "O wyższości "Festen" filmowego nad teatralnym" ("Dialog" 2001/1) - "posadził widzów na scenie, na wprost obnażonej teatralnej maszynerii i brudnej ceglanej ściany. W ten sposób (...) starał się zachować zgodną z Dogmą, surową formę widowiska". Jarzyna zachowuje tradycyjny podział na scenę i widownię, co sprawia, że - pogrążony przez cały czas przedstawienia w prawie całkowitej ciemności - widz staje się jedynie obiektywnym, zdystansowanym i jakby mimowolnym podglądaczem domowej uroczystości pewnej mieszczańskiej rodziny. Scenografia, którą możemy obserwować od momentu wejścia
Tytuł oryginalny
"Nie narodzić się, nie istnieć, być niczym..."?
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 7/8