- Jeżeli teatr będzie się bilansował przy jakimś stałym przychodzie, to ja więcej nie muszę mieć... Na siebie zarobię sobie gdzie indziej. Poza tym... Jeżeli zakładając teatr, zakładasz jednocześnie zysk - już przegrałeś. Trzeba najpierw stworzyć jakość, potem można na niej zarabiać - mówi TOMASZ KAROLAK, dyrektor Teatru IMKA w Warszawie.
Z Tomkiem Karolakiem o jego scenie, środowiskowych złośliwościach i radzie biznesowej rozmawia Anna Popek. Twój Teatr IMKA... A właśnie: skąd nazwa? - Bo mieści się w gmachu, który po wojnie należał do YMCA - czyli Chrześcijańskiego Stowarzyszenia Młodzieży Męskiej. W tym samym, w którym mieszkał Leopold Tyrmand, a którego opis znajdziemy w jego "Dzienniku". W tym samym, gdzie przez lata siedzibę miał ZHP. Teatr Buffo też znalazł kiedyś swe miejsce w tej budowli, ale z drugiej strony nie będzie dla nas konkurencją, bo IMKA przyciągnie innego widza. ...jest siódmym prywatnym teatrem w Warszawie. Dlaczego sądzisz, że uda Ci się przyciągnąć ludzi na widownię? I nie stracić fortuny. - Bo mam przemyślany repertuar i proponuję to, czego w innych teatrach warszawskich trudno znaleźć. Dobry tekst, sztukę, w której o coś chodzi, podaną w jasny i zrozumiały sposób. W moim teatrze aktorzy wchodzą w interakcje z widzem, zaczepiają go trochę.