Po spektaklu nie było rozmów, wymiany poglądów. Wszyscy rozeszli się do swoich domów z pochylonymi głowami, myśląc zapewne, że kamienica-klatka, gdzie rozegrała się zbrodnia w 1946 roku, w wyniku której zginęło 42 Żydów, tak sugestywnie pokazana na scenie, nadal jest o "rzut beretem" od teatru i nadal spogląda na miasto z kamiennym wyrzutem. Kiedy Andrzej Lenartowski, autor sztuki, po spektaklu podszedł do jednego ze swoich znajomych z prowokacyjnym, jak to zwykle u niego, pytaniem "Niezła sztuczka? Co?" - ten drugi uścisnął mu tylko rękę i wybełkotał podziękowanie przez łzy, które cisnęły się do oczu, od końca pierwszego aktu do dramatycznego finału. "Spotkamy się w Jerozolimie" z drobiazgową skrupulatnością odtwarza zbrodnię sprzed lat, pokazuje ostatnie chwile życia kilkunastu Żydów, mieszkańców kamienicy na Plantach. Niektórzy z nich planują wyjazd do Jerozolimy, której nigdy nie widzieli i nawet nie wiedzą gd
Tytuł oryginalny
Nie mieli siły klaskać
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Lokalna Nr 78