"Zdarzenie na brygu Banbury" w reż. Urszuli Kijak w Teatrze Polskim we Wrocławiu. Ocenia Krzysztof Kucharski w Słowie Polskim Gazecie Wrocławskiej.
Co ten literat się w tym roku nacierpiał, jakie gęby mu podorabiali różni, opisać zgryźliwie mógłby tylko on sam. Rok Gombrowicza sprawił, że parę osób sobie przypomniało, że taki pisarz był. Teatry natomiast objadały jego twórczość ze wszystkich stron do nieprzyzwoitości. Reżyserka Ula K. (lepiej, żeby jej nazwiska nie kojarzono z tym przedsięwzięciem, bo dopiero zaczyna) zrobiła adaptację jego debiutanckiego opowiadania z tomu "Bakakaj". Witold Gombrowicz, autor "Zdarzenia na brygu Banbury" uczciwie wytłumaczył tępym czytelnikom, o co mu chodzili, bo jak się po latach zorientował, nie wszyscy te jego literackie wprawki przyswajali. Zamiast iść śladem Mistrza i wysmażyć eksplikację opowiadającą, po co ten spektakl zrobiła, studentka IV roku Reżyserii Dramatu Akademii Teatralnej w Warszawie wyszła na końcu i się ukłoniła tylko. Do szatni udałem się przerażony swoją głupotą. W foyer spotkałem podobnie ogłupiałych znajomych. W