EN

20.09.2006 Wersja do druku

Nie marzę o wielkiej roli

- Profesor Lassek wywróżyła mi przyszłość już w szkole teatralnej. Mówiła, że nie będę wychodził z telewizji. I tak się stało. Od początku pracy zawodowej mam szczęście do telewizji. Z tego powodu nie narzekam. Gra w "Klanie" nie jest moim wyborem. To raczej znak czasu - mówi PIOTR CYRWUS, aktor Starego Teatru w Krakowie.

Postać Rysia stała się bardzo popularna. Czy nie ciąży panu po tylu latach osobowość granej przez pana serialowej postaci? - Wyposażyłem Ryszarda we wszystkie dobre cechy Piotra Cyrwusa. Może jest taki, jak niektórzy mówią - za idealny. Inni mówią, że zbyt ciapowaty. Mam tylu zwolenników, ilu przeciwników. Nie odczuwam jednak zbytniego obciążenia. Co zmieniłby pan w swoim bohaterze? - Na razie nic. W telenoweli jest jak w życiu, tak szybko się nie zmieniamy. Chyba że gramy w filmie fabularnym czy na scenie. Tam postać ma większą możliwość metamorfozy. W serialu bohater nie może podlegać zbyt wielkim wstrząsom. Widzowie muszą wiedzieć, że jeden Lubicz jest lekarzem, a drugi taksówkarzem. Ktoś jest dobry, a ktoś inny zły. To jest jakby schemat, jak odrębność gatunkowa. Czasem jednak mnie drażni, gdy ludzie uważają, że ja i Ryszard z "Klanu" to jak jeden do jednego. Jednak więcej was łączy... - Nie chciałbym, aby to brzmia�

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Nie marzę o wielkiej roli

Źródło:

Materiał nadesłany

Konkrety nr 37/13.09.06

Autor:

Jadwiga Wardach

Data:

20.09.2006