- Białoszewski napisał "Pamiętnik" w czasie, gdy powstanie było wciąż bolesnym tematem, a Polacy, także wielu żyjących uczestników powstania, nie dopuszczali do głów i serc żadnych "artystycznych wizji" na ten temat. Mógł szokować. Tylko że dzisiaj właśnie to robi największe wrażenie, to do nas przemawia właśnie dlatego, że nie jest koturnowe, że Białoszewski nie bał się używać zwykłych słów, codziennego języka - mówi Krystyna Janda w Do Rzeczy.
Z Krystyną Jandą, aktorką i reżyserką, rozmawia Kamila Baranowska KAMILA BARANOWSKA: 1 sierpnia 0 północy w Muzeum Powstania Warszawskiego odbędzie się premiera reżyserowanego przez panią "Pamiętnika z powstania warszawskiego" Mirona Białoszewskiego. To pomysł pani czy muzeum? KRYSTYNA JANDA: To muzeum zaprosiło mnie do współpracy, zostawiając jednak dużą swobodę w wyborze tego, co chciałabym zrobić. Propozycja padła wcześnie, więc miałam sporo czasu, by czytać, szukać. Na początku myślałam, że wybiorę jakiś utwór teatralny, który można będzie na nowo zinterpretować. Po przejrzeniu literatury teatralnej doszłam jednak do wniosku, że to nie to. Żyjemy dziś w innym rytmie, w innym świecie, i te utwory są zbyt dydaktyczne, trudno się z nimi identyfikować. Zaczęłam więc czytać pamiętniki, ale także oceny, analizy tamtego czasu. Czułam jednak, że wybierając tekst, który mam przenieść na scenę, nie chcę zajmować stanowiska w