EN

10.08.2006 Wersja do druku

Nie mam dla siebie litości

- Naprawdę łatwiej pisać przez kilka miesięcy sztukę niż pracować na scenie, co zawsze wiąże się z ogromnym wysiłkiem, ciągłą koniecznością uczenia się czegoś nowego - mówi INGMAR VILLQIST, dramatopisarz reżyserujący wyłącznie własne sztuki.

Ingmar Villqist to pseudonim, którym posługują się dwie twórcze osobowości -dramatopisarz oraz reżyser. Kto nad kim bierze górę? - Trudno to ująć w ten sposób, ponieważ literatura i teatr to całkowicie odmienne dziedziny twórczości - patrzę na nie osobno. Swoich dramatów jestem najbardziej pewny, a reżyseria to dla mnie wciąż pewien proces, nawet droga, którą pokonuję ze spektaklu na spektakl. Naprawdę łatwiej pisać przez kilka miesięcy sztukę niż pracować na scenie, co zawsze wiąże się z ogromnym wysiłkiem, ciągłą koniecznością uczenia się czegoś nowego. Niemniej nie podejmuję dyskusji na temat tego, co do tej pory napisałem, bo w utworach zawarłem wystarczająco dużo - swój świat, własne doświadczenia i bliskie mi postaci. Z tego powodu opinie innych zupełnie mnie nie interesują. Sięgnijmy do początków Pańskiej kariery i Teatru Kriket z Królewskiej Huty. Kiedy I ngmar Villqist narodził się dla teatru? - To był niesa

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Nie mam dla siebie litości

Źródło:

Materiał nadesłany

Pogranicza nr 3

Autor:

Adam Majewski

Data:

10.08.2006