EN

8.05.2008 Wersja do druku

Nie ma we mnie spokoju

- Parę razy dostałam po nosie; nie zagrałam obiecanej roli, impresario nie wypłacił pieniędzy, nie wyjechałam na umówiony kontrakt i nikt nawet nie przeprosił. W końcu nabrałam dystansu do porażek i nauczyłam się cierpliwości - mówi BEATA ŚCIBAKÓWNA, aktorka Teatru Narodowego w Warszawie.

Wreszcie czuję się naprawdę kobieco, zresztą od zawsze słyszałam, że najlepszy czas dla kobiety to ten przed czterdziestką. Osiągnęłam wiek skłaniający do pierwszych podsumowań. Może dlatego ostatnio często zastanawiam się, co mi się udało. Co jeszcze chciałabym zrobić? Nie jestem już pełna sprzeczności. Akceptuję swoje ciało, psychikę, wszystkie pojawiające się emocje i niektóre zmarszczki. Czuję, że zbliża się mój najlepszy czas w zawodzie i będę mogła pokazać, co potrafię jako aktorka. Już w maju odbędzie się premiera "Otella" Szekspira w Teatrze Narodowym w reżyserii Agnieszki Olsten i wejdzie na ekrany film "Skorumpowani" w reżyserii Jarosława Żamojdy - właściwie mój aktorski debiut kinowy. W mojej rodzinie krąży legenda, jak to jeszcze w przedszkolu brałam udział w przedstawieniu dla rodziców. Występowałam jako bałwan, mając na głowie miskę, która ciągle mi spadała, a ja mimo to nie pomyliłam tekstu. Twardo popra

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Nie ma we mnie spokoju

Źródło:

Materiał nadesłany

Pani nr 5

Autor:

Katarzyna Troszczyńska

Data:

08.05.2008