"Tango" w reż. Mateusza Przyłęckiego w Teatrze Współczesnym w Szczecinie. Pisze Artur D. Liskowacki w Kurierze Szczecińskim.
W przedpremierowych wywiadach Mateusz Przyłęcki mówił, skąd - jego zdaniem - bierze się dziś niechęć młodych reżyserów do Mrożka. I trudno się z nim tu nie zgodzić. To prawda, język Mrożka jest gęsty, mało w nim miejsca dla inscenizatora. A gdy wszystko jawi się gotowe: sztuka i cały spektakl - po co to robić? Zwłaszcza że zrobić niełatwo. Mrożek to autor pełen pułapek, precyzyjny, a i niejednoznaczny. I ten jego humor. Nie do podrobienia. Ale też do przekazania - nieprosty. Dla młodych, poszukujących jest więc Mrożek i za nudny, i za trudny. Dziś, zwłaszcza gdy po klasyce, również tej współczesnej, hulają przepisywacze i dopisywacze, zwący się dramaturgami - którzy swobodnie traktują tekst oryginału, a czasem po prostu piszą go na nowo - w cenie są sztuki, które da się wygodnie ciąć na sztuki i zszywać po swojemu. Mrożek, autor dramatów pisanych ze starannością literackiego i teatralnego języka, do tego się nie nadaje. Ba, j