"In Extremis" w reż. Iwony Kempy w Teatrze im. Horzycy w Toruniu. Pisze Artur Duda w Teatrze.
Jest śmiesznie, jest wesoło, jest średniowiecznie. W najnowszym spektaklu Iwony Kempy na podstawie dramatu "In extremis" Howarda Brentona nad sceną góruje jasno oświetlony krzyż, a na scenie panuje frywolny nastrój, którego nie przyćmiewa scenografia ze smugami światła w udany sposób imitującymi mroczne wnętrza średniowiecznych kaplic, pustkę pól albo las, przez który wędrują mnisi. Wystarczy dodać kilka drewnianych stołków, kilka pustych foteli na widowni, aby przenieść akcję do szkoły dla teologów lub na dwór króla Francji. Opuszczona z góry ściana z drzwiami tworzy dom, w którym kanonik Fulbert (Marek Milczarczyk) odkrywa romans Heloizy i Abelarda. Historię opowiadaną wiernie przez reżyserkę, niemal kropka w kropkę za autorem sztuki, dobrze znamy, jej smutny finał także, a jednak pod ręką Iwony Kempy skrzy się ta opowieść humorem, który sprawia, że łatwiej znieść dramatyzm losów słynnych kochanków. I autor, i toruńska reżyse