Dawno, dawno temu, kiedy jeszcze nasze państwo nie dopłacało po parę stów do każdego biletu teatralnego kupowanego w kasie, w sierpniu roku 1792 do letniej rezydencji w Łańcucie księżnej Lubomirskiej z Czartoryskich zjechał globtroter i żołnierz, ekscentryk i erudyta, literat i mający naukowe aspiracje hrabia Jan Potocki (lat 31), by zostać zięciem gospodyni, a mężem niezwykle pięknej księżniczki Julii. Bawił wszystkich opowieściami o dalekich krajach i podróżach. Znając jego literackie talenty namawiano go usilnie, by napisał coś dla pałacowego teatru. Hrabia Jan zbyt długo się prosić nie dał, przysiadł fałdów i w którąś z sierpniowych niedziel, może zresztą nie w jedną, objawił się światu jako dramaturg. Jeśli światem można nazwać kilkuset gości łańcuckiego pałacu. Dziś zarówno historycy teatru jak i filolodzy są zgodni, iż był to debiut bardzo udany. A "Parady" przełożone z francuskiego, jako że w tym
Tytuł oryginalny
Nie ma rady na parady
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Robotnicza nr 43