EN

25.09.2004 Wersja do druku

Nie ma mowy o fuszerce

- Aktorstwo to nie tylko misja, to również konkretna robota, którą trzeba solidnie wykonać - mówi ZBIGNIEW ZAMACHOWSKI.

"Marta Zdanowska: - Czy praca przy Shreku to była dla takiego aktora jak Pan - bułka z masłem? Zbigniew Zamachowski: - Oczywiście, że nie. Głosem trzeba wymalować wiele rzeczy, które w normalnych warunkach, na przykład na scenie, można odegrać i wesprzeć twarzą. Po pierwsze musiałem idealnie wpasować się w postać, żeby ten głos był wiarygodny. Po drugie, trzeba odtworzyć to, co aktor w oryginale filmu zbudował, żeby postać była spójna. Tak naprawdę dubbing to niewdzięczna, rzemieślnicza robota. - Czy spodziewał się Pan, że zielony ogr podbije serca publiczności? - Nigdy w życiu bym tego nie wymyślił. Ani ja, ani Jerzy Stuhr nie spodziewaliśmy się, że wylądujemy na czerwonym dywanie w Cannes, dzięki animowanemu filmowi. - Po 20 latach pracy w zawodzie zapracował Pan na miano jednego z najwybitniejszych aktorów w kraju. Jak to jest być gwiazdą w Polsce? Trzeba doklejać wąsy, żeby wyjść na spacer? - Wąsy to może przesada

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Nie wołają na mnie "Hamburger"

Źródło:

Materiał nadesłany

Słowo Polskie. Gazeta Wrocławska nr 226

Autor:

Marta Zdanowska

Data:

25.09.2004