- W naszych teatrach panuje poczucie tymczasowości, a reżyserzy nie mają szansy na budowanie swojego reżyserskiego zespołu aktorskiego - mówi Anita Sokołowska w rozmowie z udziałem Marcina Bosaka, Agnieszki Kwietniewskiej, Marii Seweryn, Pawła Sztarbowskiego i Barbary Wysockiej w redakcji Dialogu.
SZTARBOWSKI: Mam wrażenie, że wokół rozmowy o współczesnym aktorstwie, a może w ogóle o współczesnym teatrze, narosło wiele stereotypów, według których opisywane są określone zjawiska. Mówi się, że dzisiaj nie ma już miejsca na aktorstwo, które pozwala na stworzenie wielkiej kreacji; że przeważają role poszatkowane, zlepione z fragmentów; że współczesny aktor nie potrafi, albo nikt od niego tego nie wymaga, logicznie przeprowadzić żadnego wątku. Kolejną kliszą myślową jest twierdzenie, że nie ma już aktorstwa zespołowego, a prawdziwe zespoły aktorskie istniały lata temu. Następny stereotyp głosi, że nikt dziś nie dba o warsztat i o słowo, a spektakle, czy poszczególne role, są wynikiem luźnych improwizacji i nikt nie troszczy się o to, by nadać im jakikolwiek porządek. Inny, dość często pojawiający się zarzut dotyka kwestii podmiotowości aktora. Mówi się, że aktor jest coraz częściej zdegradowany do roli kogoś, kto nie twor