- Chyba pójdę się położyć - te słowa niczym refren powtarzają bohaterowie sztuki Jona Fosse, która w sobotę miała premierę na Scenie Kameralnej Teatru Polskiego. W ten sposób zagłuszają prawdziwe uczucia. Zupełnie jak w przeciętnej rodzinie. Tyle że spektakl Tomasza Mana nieco trąci sztucznością. "Imię" jest dramatem niezwykle kameralnym, wręcz ascetycznym. Nie ma tu zbędnych słów, gestów, przedmiotów. Jakbyśmy zajrzeli na chwilę przez okno do jednego z mieszkań. (Któż z nas nie miał kiedyś ochoty tego zrobić?). A tam rodzina jakich wiele. Schorowana, gadająca o byle czym Matka (Halina Śmiela-Jacobson). Milczący, wiecznie zmęczony Ojciec (Edwin Petrykat). I dorastające córki, które wciąż stwarzają problemy. Starsza wróciła właśnie po roku do domu i jest w dziewiątym miesiącu ciąży. Nie wie, co ze sobą zrobić. Nienawidzi siebie i tego domu. Czuje, że ojciec dziecka raczej jej nie kocha. A na stwierdzenie, że ona wkró
Tytuł oryginalny
Nie ma jak w domu
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo Polskie nr 247