- Wychodzę z założenia, że jeżeli aktor jest w teatrze repertuarowym, powinien podporządkować się jego regułom. Gdyby każdy z 80 aktorów zespołu Narodowego miał inny pomysł na swoją pracę poza sceną - nie doszłoby do żadnego spektaklu, nie udałaby się żadna premiera - mówi EWA WIŚNIEWSKA, aktorka Teatru Narodowego w Warszawie.
Rz: Wciąż pani pięknie wygląda! Ewa Wiśniewska: Wciąż pięknie wyglądam? Zacytowałem komplement ze spektaklu "Boulevard Voltaire", gdzie gra pani główną rolę. Ale to nie jest czcze pochlebstwo. To prawda. - Jeśli chodzi o spektakl, muszę zdementować pana rewelacje, bo wykonano komputerową obróbkę mojej twarzy, żeby wypadła starzej. Autor i reżyser Andrzej Bart oraz operator Witold Adamek stwierdzili, że bohaterka nie może wyglądać na taką, której zdarzy się jeszcze jedna szansa na miłość. Jest bardzo bogata, ale pozbawiona nadziei. Z mężem, gdy żył, też nie było słodko, bo zajmował się swoimi sprawami. Uczucie, jakie jej się przytrafia w "Boulevard Voltaire", miało być naprawdę ostatnie. Jak pani zareagowała, widząc siebie jeszcze przed premierą, oglądając spektakl z kasety? - Spadłam z kanapy. Przecież tak będę wyglądać za 15, a może za pięć lat! Nie wiadomo, jak szybko to nastąpi, ale wkurzyłam się. Nawet c