“Wiśniowy sad” Antoniego Czechowa w reż. Andro Enukidze w Teatrze im. Siemaszkowej w Rzeszowie. Pisze Katarzyna Bolec na blogu Onarecenzuje.
W powieści Trans Manueli Gretkowskiej jest taka w scena, w której główna bohaterka pyta słynnego reżysera jaki jest sens robienia kolejnej adaptacji Anny Kareniny. A gdy ten odpowiada, że to wielka powieść, młoda kobieta ripostuje, że Anna Karenina nieodwołalnie zginęła pod lokomotywą dziejów.
Podczas spotkania z widzami (prowadzenie bloger – Tomasz Domagała) po premierze Wiśniowego Sadu otwierającego TRANS/MISJE, Andro Enukidze – reżyser rzeszowskiego spektaklu na podobne pytanie odpowiedział, że dla niego i pozostałych twórców tytułowy wiśniowy sad, to przede wszystkim metafora tego, co najbliższe – małej ojczyzny, rodziny i przyjaciół.
Wiśniowy Sad Enukidze, to opowieść o emocjonalnej stracie i jej skutkach, z którą muszą radzić sobie przede wszystkim kobiety. Bo w rzeszowskiej inscenizacji Wiśniowego Sadu, to one grają pierwsze skrzypce. Raniewska w wykonaniu Marioli Łabno-Flaumenhaft łączy cechy kobiety wschodu przywiązanej do wartości rodzinnych i bezwzględnej femme fatalle. Flaumenhaft świetnie odgrywa tę dwoistość budując postać, która wzbudza jednocześnie współczucie i pogardę.
Dagny Mikoś wcielająca się we wszystkie kobiece role poza Raniewską, tworzy kreacje mocno zindywidualizowane. Każda z jej postaci reprezentuje odmienne typy osobowości (idealistka, pobożna dziewczyna, frywolna panienka),ale łączy je jedno – stanowią całkowite przeciwieństwo Raniewskiej.
Inscenizację Enukidze rozpoczyna scena ze starą Raniewską (Mariola Łabno Flamenhauf) i jej opiekunką (Dagny Mikoś) wiele lat po sprzedaniu wiśniowego sadu. W oryginale – Raniewska w kwiecie wieku przybywa z Paryża do swojego zadłużonego majątku. Ta swoista futurospekcja tworzy klamrę kompozycyjną, która umożliwia widzom na spojrzenie na znaną przecież historię z odmiennego punktu widzenia. Widok schorowanej Raniewskiej i jej córki – opiekunki prowokuje do refleksji nad upływającym czasem, który nie oszczędza nikogo. I zmusza do zastanowienia się nad konsekwencjami osobistych wyborów głównej bohaterki. Dla jednych – kluczowy będzie jej stosunek do zmarłego synka, dla innych – jej niejednoznaczna relacja z Łopachinem (świetny Robert Żurek). Pomimo zabiegowi ze zmianą chronologii wydarzeń, początek spektaklu utrzymany jest w konwencji tradycyjnej. W pierwszej scenie aktorki zwrócone przodem do publiczności grają szerokim gestem. Z dużą ekspresją poruszają się w ściśle wytyczonej przestrzeni scenicznej zaaranżowanej na wnętrze z epoki. Scenografię (Mirian Shvelidze,Shota Bagalishvili), wykorzystującą możliwości ruchomej sceny wysuniętej z lewej strony na wysokość kilku rzędów, dopełniają meble, prospekt Wieży Eiffla oraz suknie wiszące u sufitu. Ciepłe żółte oświetlenie nie tylko tworzy kameralny nastrój, ale również podkreśla emocje malujące się na twarzach aktorów.
Wraz z rozwojem akcji, ta pozorna fasadowość i swoista teatralność tej inscenizacji Czechowa okazuje się iluzją – tak samo jak styl życia występujących w niej postaci. Te wszystkie figury wydają się znajome. Przypominają nam one bohaterów naszych lektur szkolnych: szlachtę wysadzoną z sioła, utracjuszy, którym życie upływa na tęsknocie za dawnym regime. Pierwsze niepozorne tąpnięcia struktury świata przedstawionego spektaklu uwidaczniają się poprzez zmianę tempa gry i układów ruchu scenicznego (Tomasz Dajewski). Aktorzy wypowiadają swoje kwestie zwróceni bokiem lub tyłem do widowni. W tej inscenizacji dramatu są oni poddawani przez reżysera subtelnej, lecz wnikliwej wiwisekcji. Dzieje się tak za sprawą rozbicia fabuły spektaklu na liczne scenki ukazujące bohaterów Czechowa w newralgicznych momentach ich życia. Napięcie na linii Luba Raniewska – pozostali domownicy staje się osią spektaklu. U Enukidze osobiste nieprzepracowane dramaty Raniewskiej (rozrzutny styl życia, toksyczna relacja z mężczyzną, roszczeniowość wobec córek) kształtują sytuację całej rodziny. Oczywiście, to jej brat Gajew (Marek Kępiński) zarządza rodzinnym majątkiem, ale to ona jest osoba generującą dynamikę rodziny. Pozostali członkowie rodziny krążą dookoła niej niczym uczestnicy hellingerowskich ustawień próbując naprawić relacje rodzinne poprzez udział w efektywnej psychodramie. Katharsis jednak nie następuje. Raniewska i jej brat nie potrafią skorzystać z propozycji Łopachina. Ten z kolei, mimo tego, że kupuje Wiśniowy Sad, nie umie do końca cieszyć się ze swojego sukcesu – jakby dokonanie tej transakcji było dwuznaczne moralnie i stawało się źródłem nowych problemów. Szczególnie zapada w pamięć scena rozmowy Warii z Łopachinem, w której skrępowani bohaterowi za pomocą półsłówek i nieporadnych gestów próbują rozmawiać o swoich uczuciach. Moment, w którym chwilę później Waria mówi: „(..) on o mnie nie myśli, on robi pieniądze” uzmysławia nieuchronność zmian czekających na bohaterów spektaklu.
W Wiśniowym Sadzie Enukidze wybrzmiewa motyw nadchodzącej rewolucji, która zmiecie z powierzchni stary świat. Orędownikiem tej rewolucji jest wieczny student Trofimow – nieśmiały i zahukany, lecz przekonany o konieczności nadchodzących zmian społecznych(interesujący Karol Kadłubiec). I nawet jeżeli narracja o rewolucji nie jest wystarczającym spoiwem poszczególnych scen, nie stanowi to dużej wady spektaklu. Po co zszywać swiat, który lśni i śni, ale już trzeszczy w posadach.?
Teatr im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie
Antoni Czechow
Wiśniowy Sad
Reżyseria: Andro Enukidze
Przekład: Czesław Jastrzębiec-Kozłowski
Opracowanie: Jerzy Czech
Scenografia: Mirian Shvelidze, Shota Bagalishvili
Asystentka scenografa: Weronika Krupa
Choreografia: Tomasz Dajewski
Obsada: Mariola Łabno-Flaumenhaft, Dagny Mikoś, Karol Kadłubiec, Marek Kępiński, Piotr Mieczysław Napieraj, Robert Żurek
Premiera: 20 sierpnia 2021 r. Duża Scena
Międzynarodowy Festiwal Sztuk TRANS/MISJE – TRÓJMORZE