Teatr Polski ma dwie sceny. Dużą, reprezentacyjną, oraz matą, ciasną i niewygodną w malarni, na teatralnym zapleczu. Ta duża, zdaje się łączyć funkcje i zadania rozrywkowe z edukacyjnymi. Eksponuje na plan pierwszy wielką machinę teatralną: masek, przebrań i konwencji scenicznych. Traktuje swych widzów jak uczniów w szkole, stara się po kolei zaznajomić nas z poszczególnymi konwencjami teatralnymi, sposobami inscenizacyjnymi, rodzajami teatru. Ubiera każdy swój spektakl w histeryczny kostium i konwencję, rekonstruuje na nasz użytek dawny teatr. Poprzez "Henryka V" pokazuje nam szekspirowski teatr plebejski, w "Mieszczaninie szlachcicem" nawiązuje wprost do form siedemnastowiecznego teatru czasów Moliera. Scena w malarni ma diametralnie inny program, profil i charakter. Reżyserujący w niej wręcz przeciwnie, tak jak Jacek Pazdro w "Królu Edypie" Sofoklesa, starają się maksymalnie odkonwencjalizować i odteatralnić wielką antyczną tragedię. Nadać j
Źródło:
Materiał nadesłany
"Głos Wielkopolski" nr 22