Mam zastrzeżenia do reportażu "Tato, oni mnie tam bili", choć uważam, że powinien od września wisieć w każdym pokoju nauczycielskim w każdej szkole baletowej i być może przeczytany na lekcjach wychowawczych (tego nie jestem pewien, zapytam szkolnego psychologa) - Mirosław Różalski, dyrektor Szkoły Baletowej w Poznaniu odpowiada na tekst Katarzyny Włodkowskiej.
Nazywam się Mirosław Różalski i jestem dyrektorem Ogólnokształcącej Szkoły Baletowej w Poznaniu. Przeczytałem reportaż z wielkim smutkiem. Zdarzenia, które Pani opisuje, nigdy nie powinny się wydarzyć, słowa, które Pani przytacza, nigdy nie powinny być wypowiedziane. Wiem, że w całym szkolnictwie artystyczny, a szczególnie baletowym, dochodziło, dochodzi i pewnie będzie dochodziło do takich sytuacji. To wielkie zadanie dla nas dorosłych, nauczycieli, rodziców i dziennikarzy, aby tak nie było. Jeśli Pani reportaż sprawi, że chociaż jeden dzieciak nie usłyszy już nigdy takich słów, to dziękuję. Nie będę ukrywał, że w mojej szkole, której jestem absolwentem, takie słowa czasami padają nawet teraz (oczywiście nie tak drastyczne, nie poniżające, ale jednak być może sprawiające ból). Są incydentalne i natychmiast wyjaśniane. Ich źródłem najczęściej jest rozczarowanie i poczucie bezsilności nauczyciela, który chciałby, aby jego