"Bóg mordu" w reż. Małgorzaty Bogajewskiej z Teatru 6. Piętro w Warszawie, gościnnie w Teatrze Wielkim w Poznaniu. Pisze Stefan Drajewski w Polsce Głosie Wielkopolskim.
Nie podzielam powszechnego zachwytu nad sztuką Yasminy Rezy, "Bóg mordu". Nie podobał mi się film Romana Polańskiego "Rzeź", który powstał na kanwie sztuki. I nie podobała mi się wersja Teatru 6. Piętro, którą obejrzałem w Teatrze Wielkim w Poznaniu. Historia jest dość interesująca: dwa małżeństwa spotykają się, aby ustalić treść oświadczenia w sprawie bójki, do jakiej doszło między ich synami w parku. I kiedy wydawało się, że już wszystko załatwili, zaczyna się prawdziwa rzeź. Nie zdradzę nic więcej, by nie psuć przyszłym widzom w teatrze lub w kinie niespodzianki. Z "Bogiem mordu" wszyscy realizatorzy mają problemy, jak grać tę sztukę francuskiej aktorki i dramatopisarki: na poważnie czy farsowo. Małgorzata Bogajewska też nie zdecydowała się do końca. Albo może raczej, nie zapanowała nad aktorami, zwłaszcza panami. Kiedy Cezary Pazura dociska swoimi wypróbowanymi już wielokrotnie gierkami cwanego prostaczka "Bóg mordu" osu