"Tajemnica wesołego miasteczka" w reż. Stanisława Ochmańskiego w Teatrze Arlekin w Łodzi. Pisze Leszek Karczewski w Gazecie Wyborczej - Łódź.
Akcja? Dwie kudłate, fioletowe pacynki uprowadzone przez magika starają się wrócić na chałupę. Nawet ta pretekstowa fabułka się nie klei: i misie, i mistrz magii Mateo Pampiliano mieszkają w wesołym miasteczku i wcale go nie opuszczają. O co chodziło autorowi, pozostaje tytułową "Tajemnicą wesołego miasteczka". Najgrubszą nicią, którą zszyto pseudo-intrygę, jest finałowa podróż w kosmos. Misie nagle znajdują się na kosmodromie i porywają rakietę, co rejestruje telewizja. Otóż, jak donosi sprawozdawca, "profesor-muzyk Walery Nutka wybrał się na spacer w rakiecie dookoła księżyca" (to cytat), podczas którego przez otwarte okienko rakiety wyfrunęły mu skrzypce. Misie przywożą instrument na Ziemię, by spektakl trwał jeszcze kwadrans. Dzieci, które w zamierzchłych, przedkomputerowych czasach ostrzegałyby może Misie Ptysie przed czarnym charakterem, dziś z radością je denuncjują, wskazują ich kryjówki i w ogóle krzyczą do Pampilia