Dziwne bywają losy dzieła sztuki; Dramat Alfreda de Musset "Nie igra się z miłością", wyciskał poprzedniemu pokoleniu łzy szczerego wzruszenia, dzisiejszego widza mussetowskie dialogi miłosne, pełne poetyckiego wdzięku, rażą pewną nienaturalnością. Za dużo w nich błyskotliwej wymowy, by były zupełnie prawdziwe. Bohaterowie sztuki, dwoje młodych kochanków, to przecież w gruncie rzeczy jeszcze dzieci. Skąd do nich tyle mądrości życiowej? I tego wrażenia sztuczności miłosnego wątku i języka komedii Musseta nie mogłaby zatrzeć nawet najlepsza obsada aktorska, stojąca znacznie wyżej od obsady w Teatrze Rozmaitości. Podziwialibyśmy wtedy kunszt deklamatorski, tak, jak podziwiamy kunszt poetycki Musseta. Zwiększyłby się efekt pięknego fajerwerku, ale jego ogień nie przez to cieplejszy, nie potrafiłby rozgrzać dzisiejszego widza, który szuka w sztuce przede wszystkim prawdy życia. Jeżeli mimo to dajemy się unieść nurtowi słów "Nie igra si
Tytuł oryginalny
Nie igra się z miłością...
Źródło:
Materiał nadesłany
Głos Ludu