EN

5.11.2008 Wersja do druku

Nie dotykać, bo posypie się próchno

"Przebudzenie wiosny" w reż. Heleny Kaut-Howson w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Pisze Janusz Majcherek w Gazecie Wyborczej - Stołecznej.

"Przebudzenie wiosny" Franka Wedekinda - sensacja repertuarowa sprzed wieku - nie nadaje się, niestety, do oglądania. Przynajmniej w takim kształcie, jaki w Teatrze Powszechnym nadała temu dramatowi Helena Kaut-Howson. Stanisław Jerzy Lec powiada, że niektóre owoce sztuki należy spożywać nieobrane - wraz z ich legendą. Legendarne dzieło monachijskiego skandalisty w swoim czasie wywołało oburzenie i sprzeciw, z zakazem cenzury włącznie. Realizacja Maksa Reinhardta z 1906 roku potwierdziła wagę utworu, który nie tylko łamał seksualne tabu panujące w kulturze wilhelmińskich Niemiec, lecz także rewolucjonizował poetykę gatunku, wyraźnie zapowiadając ekspresjonizm; podziwiał go i cenił młody Brecht. Jednak, rzeczywiście, mało co starzeje się tak szybko jak prowokacje, skandale i estetyczne rewolucje. Z punktu widzenia sceny "Przebudzenie wiosny" źle zniosło upływ czasu i jest dziś szacownym zabytkiem, którego lepiej nie dotykać z obawy, że posypie

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Nie dotykać, bo posypie się próchno

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza - Stołeczna nr 259

Autor:

Janusz Majcherek

Data:

05.11.2008

Realizacje repertuarowe