"Tristan" w choreografii Krzysztofa Pastora w Operze Narodowej w Warszawie. Pisze Radosław Mirski dla portalu www.ksiazeizebrak.pl.
Orkiestra stroi instrumenty. Zapada ciemność. Słychać pierwsze takty. Kurtyna unosi się i... Pierwsze wrażenia mają to do siebie, że bardzo trudno je rozwiać. Dobre pierwsze wrażenie potrafi pokryć późniejsze przykrości - tak, że całość wydaje nam się lepsza i ciekawsza, niż była w istocie. Złe pierwsze wrażenie potrafi zaś doprowadzić widza do takiej gorączki, że zignoruje najlepsze elementy spektaklu, mając twórcom wciąż za złe początkowe potknięcia. Dlatego tak ważne są początki. Początek "Tristana" jest zdecydowanie nieudany. Lecz produkcja Opery Narodowej to rzadki i przez to ciekawy przypadek dzieła, które zaciera złe wrażenie, jakie wywołało na początku. Orkiestra stroi instrumenty. Zapada ciemność. Słychać pierwsze takty. Kurtyna unosi się i... pierwszy zawód - kostiumy. Maciej Zień wprowadza na deski Opery Narodowej estetykę telewizyjnego show, wrażliwość "You Can Dance". Trochę seksu i stereotypu, trochę "gwiezdn