Od czasu otwarcia po odbudowie sceny narodowej nie mieliśmy równie znaczącej artystycznie i trafionej w swój czas prapremiery. Sztuka "Ostatni", napisana przez Tomasza Łubieńskiego na zamówienie Teatru Narodowego, jest celną, choć ironicznie prześmiewczą i gorzką metaforą polskich losów. Przedstawienie obejmujące pół wieku - pierwsza scena rozgrywa się 17 września 1939 r., ostatnia w naszych czasach - znakomicie wyreżyserował Tadeusz Bradecki. Oto podczas tradycyjnej kawy w majątku Różampol, na krańcach II Rzeczypospolitej, spotykają się dwie najeźdźcze armie: hitlerowska i sowiecka. Ostatniemu dziedzicowi utytułowanej rodziny, Eustachemu wszystko wymyka się z rąk. Odtąd przestanie być panem. W Różampolu, który dotąd słynął z uprawy róż, szarogęszą się oddziały sowieckie, niemieckie, a w końcu polscy przedstawiciele ludu pracującego miast i wsi, którzy zrobią, co mogą, by czas i aura dokonały w pałacu dzieła
Tytuł oryginalny
Nie czas żałować róż
Źródło:
Materiał nadesłany
Rzeczpospolita nr 70