- O tym, że będę niezależna, zdecydowałam w piątej klasie gimnazjalnej. Miałam ogromne powodzenie na szkolnej scenie, już wtedy wiedziałam, że mam przyszłość niezależną od męża - mówi aktorka NINA ANDRYCZ.
Byłam namawiana przez męża, by zwolnić tempo, by urodzić dziecko. Ładnie bym teraz wyglądała! Gdybym urodziła, broń Boże, chłopaka, dziś byłby synem komucha - tak o swoim życiu z Józefem Cyrankiewiczem (+78 l.) mówi Nina Andrycz (95 l.) w ekskluzywnym wywiadzie dla "Super Expressu". Wielka aktorka obchodziła właśnie 95. urodziny. "Super Express": - Świetnie pani wygląda. To geny, a może operacje plastyczne? Nina Andrycz: - Geny, po mamie. Operacje? Nie miałam, nawet botoksu nie stosowałam... Kiedyś usiadło za mną w teatrze pewne małżeństwo, które zachwycało się moją urodą. Nagle słyszę, a żona mówi do męża: "No, żebym ja miała 15 operacji plastycznych, to bym też ładnie wyglądała!". Nie wytrzymałam nerwowo, odwróciłam się, podniosłam włosy do góry i mówię: "Proszę pani, ja nie miałam ani jednej". Zaczerwieniła się, zaczęła przepraszać. Po co operacje? Żeby mnie bolało, gdy będę się uśmiechać? Dbam o sieb