- Opowiadamy w spektaklu dziwną, zapętloną, indywidualną historię. Bardzo bliską nam strategią twórczą jest wychodzenie poza istniejące opisy rzeczywistości i poza przenoszenie ich na scenę, bo "sprawa", bo "dyskurs"... - o "Marcu '68. Dobrze żyjcie - to najlepsza zemsta" w warszawskim Teatrze Żydowskim rozmawia Witold Mrozek z Pawłem Demirskim w Gazecie Wyborczej - Stołecznej.
Pojęcie "narodu polskiego" jest fikcyjne, bo podział klasowy w Polsce jest tak silny, że to już są nie klasy, tylko plemiona. Jedyne, co może część tych plemion zjednoczyć, to hasła nacjonalistyczne, patriotyczne imaginarium. Witold Mrozek: Robisz spektakl o Marcu '68, a tu znowu literatów biją na ulicach. Paweł Demrski: Nie chcę o tym rozmawiać. Nie chcę być niczyim sztandarem. Właśnie robimy z Moniką Strzępką przedstawienie o tym, w jaki sposób wykorzystuje się ludzkie doświadczenie do własnych celów politycznych albo dla budowania samozadowolenia ze swoich poglądów. To, co się wydarzyło w mediach i na Facebooku po incydencie z moim udziałem [Demirski został pobity, pisał, że stanął w obronie zaczepianego Pakistańczyka. Sprawy nie zgłosił policji], totalnie wpisuje się w temat spektaklu. Każdy wierzy w to, co chce zobaczyć w tej historii: albo stała się ona potwierdzeniem dramatycznej przemocy, albo uznano ją za prowokację. Cz