Nigdy nie byłem przeciwnikiem swobody reżyserskiej w kształtowaniu własnej wizji autorskiego tekstu. Wprost przeciwnie. Może to zaświadczyć sama Lidia Zamkow przypominając sobie co pisywałem o jej inscenizacjach, kiedy realizowała dojrzałe i fascynujące nieraz koncepcje, przekształcając bardzo znacznie to, co autor napisał. Każda zmiana jest dobra, jeśli jest ekwiwalentna, jeśli daje w zamian coś równie - a może bardziej - ciekawego niż to, co niesie litera tekstu. I jeśli ma oczywiście własną, przekonywającą logikę i własną konsekwencję. Tak było w wielu wybitnych realizacjach Zamkow. To natomiast, co zrobiła z "Nie-Boską komedią" na scenie Teatru Powszechnego w Warszawie jest wprost nieprawdopodobne. Można iść czasem w realizacji teatralnej nawet przeciwko autorowi, ale tak zupełnie obok autora, budować spektakl tak bardzo poza nim? Okazuje się, że można (mowa oczywiście o autorze takim jak Krasiński i dziele tak wybitnym, jak "Nie-Bos
Źródło:
Materiał nadesłany
"Teatr" nr 6