Czy znowu mamy na kolanach dziękować (tylko komu?), że na deskach jednego z polskich teatrów wystawiono polski - romantyczny dramat? Przyjęło się w naszym życiu kulturalnym, w wolnej - przecież wolnej - Polsce, że pojawienie się "Dziadów" czy "Nie-Boskiej komedii", już przez sam fakt, przyjmowane jest z rozdziawioną gębą, z zachwytem, z dumą. I pomyśleć tylko, że Anglicy mają w Londynie scenę, na której, jak rok długi, wystawiany jest tylko i wyłącznie Shakespeare... Taka refleksja nasunęła się po zobaczeniu w Teatrze Polskim w Poznaniu zadziwiającego w prostocie czy nawet pokorze wobec autora "Nie-Boskiej komedii" Z. Krasińskiego. Przez trzy godziny publiczność premierowa - zawsze specyficzna, gdzie snobizm pomieszany z niezgłębionymi zawiłościami dyletanctwa, miernoty intelektualnej, ambicji uzasadnionej i nieuzasadnionej, różnej możliwości rozróżniania piękna od tandety - oglądała w największym skupieniu d
Tytuł oryginalny
Nie-Boska na 110 rocznicę Teatru Polskiego w Poznaniu
Źródło:
Materiał nadesłany
Tygodnik Powszechny nr 10