Zygmunt Krasiński, trzeci wieszcz naszego Romantyzmu, prawdziwie wielkim poetą nie był. Adorowany przez współczesnych w kręgach elity literackiej Paryża (gdzie się urodził i gdzie zmarł) trochę na wyrost i na słowo honoru, i raczej dzięki swym hrabiowskim papierom rodowym niż oryginalnej poezji. Stworzył natomiast arcydzieło dramaturgiczne, genialną "Nie-Boską komedię", którą wszedł do historii literatury europejskiej pięćdziesiąt z górą lat po swej śmierci. To nie frazes, to fakt. Prekursorska wizja rewolucyjnych postępów dziejowych zdumiewa nie tylko nas, Polaków; intrygowała co światlejsze umysły Europejczyków, zwłaszcza po rewolucyjnym przesileniu. Autor "Nie-boskiej", syn napoleońskiego generała, bohatera spod Somosierry, a późniejszego wiernego carskiego lojalisty, "zdrajcy" Powstania Listopadowego, Wincentego Krasińskiego - przeżył w młodości prawdziwy dramat upokorzenia i głęboką rozterkę duchową, która ciążyła mu aż d
Źródło:
Materiał nadesłany
"Głos Szczeciński" nr 294