Trzeba zacząć od tytułu: Lidia Zamków przywróciła arcydziełu Krasińskiego tytuł w jego pierwotnej, zarzuconej po wojnie pisowni: "Nie-Boska Komedia", a więc rozdzielnie, nie łącznie ("Nieboska"). To brzmi niemal tak jak "Komedia ludzka". I oto pierwszy paradoks: wierność wobec tytułu pierwowzoru doprowadziła do sprzeniewierzenia się temu pierwowzorowi. Żaden z powojennych realizatorów "Nie-Boskiej" nie poczynał sobie tak swobodnie z tekstem, jak właśnie Lidia Zamkow, co wcale zresztą nie oznaczało jakiejś dosłownej wierności z ich strony wobec dzieła, mimo ze zachowali na scenie wszystkie cztery jego części. Bohdan Korzeniewski w pierwszej powojennej inscenizacji (1959) w łódzkim Teatrze Nowym chciał przekazać to dzieło jako "dramat myśli" w oderwaniu od rewolucyjnych, Jerzy Kreczmar (Poznań 1964) chciał "rozwinąć motyw klęski wodza oderwanego od mas", co dotyczyło zarówno Pankracego jak i Hrabiego Henryka, Konrad Swinarski (krakowski Stary
Źródło:
Materiał nadesłany
"Słowo Powszechne" nr 46