Sięganie przez nasz teatr po romantyków niejednokrotnie budzi pewne podejrzenia, bądź pytania dlaczego akurat teraz, z jakiego powodu i w jakim celu? Przyzwyczajeni zostaliśmy bowiem do poszukiwania i odnajdywania w inscenizacjach utworów romantycznych rozmaitych aluzji oraz analogii z dniem dzisiejszym. Podobnie rzecz ma się z "Nie-Boska komedią" Zygmunta Krasińskiego. Napisana w roku 1832, przez następnych siedemdziesiąt lat uznawana była za poemat wyjątkowo "niezdarny scenicznie". Z początkiem XX wieku stała się jednak żelaznym punktem narodowej klasyki repertuarowej, a jej wystawiania podejmowali się najwybitniejsi polscy reżyserzy od Kotarbińskiego i Schillera poczynając, po Korzeniewskiego, Kreczmara, Swinarskiego czy Hanuszkiewicza. Niemal wszyscy inscenizatorzy "Nie-boskiej" starali się ją jakoś uwspółcześnić i nadać walor aktualności; odbiór natomiast zwykle nie wykraczał poza belferskie zastanawianie się nad "żywotnością" tradycji
Tytuł oryginalny
Nie-Boska do oglądania
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna nr 11