EN

13.03.2007 Wersja do druku

Nie boję się zaszufladkowania

- Szkoła krakowska, którą ja ukończyłem, stawia na ambicję. Profesorzy mówią: nie grajcie w serialach, bo to ujma. Długi czas po studiach wyrabiałem normy w teatrze za najniższą pensję, ale po jakimś czasie każdy z nas marzy o dwóch dniach zdjęciowych, bo po prostu za pensję w teatrze, nie da się przeżyć - mówi warszawski aktor TOMASZ KOT.

Dziennik Zachodni: Uchodzi pan za aktora, który pilnie strzeże swojej prywatności. O tym, że nie jest już pan do wzięcia, dziennikarze dowiedzieli się, kiedy już pan powiedział "tak"... TOMASZ KOT: Takie wydarzenia jak ślub nie są częścią mojej pracy, więc nie czuję się w obowiązku powiadamiać o tym prasę. Nie ukrywałem żony. To jakieś absolutne nieporozumienie. Na zaproszeniu ślubnym była data, miejsce i godzina, więc ślub nie był ani tajny, ani cichy. Wiem, że ktoś chciał przyjechać, zrobić zdjęcia, ale jeszcze nikt mnie nie przekonał logicznie i nie wytłumaczył, że jest to potrzebne. Żony też nie ukrywam. DZ: Paparazzi już biegają za panem? TK: Już niestety latają. Wszystko przez to, że nie zwierzam się z życia prywatnego, a to ich najbardziej intryguje. Jest to bardzo dziwne uczucie, kiedy nagle w gazecie widzę siebie na zakupach. Jeszcze dziwniejsze jest to, że niektórzy fotografują mnie z komórek i wysyłają takie zd

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Rozmowa z aktorem Tomaszem Kotem

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik Zachodni nr 60/12.03

Autor:

Sylwia Turzańska

Data:

13.03.2007