EN

28.05.2020 Wersja do druku

Nie będziemy się żegnać! Wspomnienie o Marii Stangret-Kantor

"Nie będziemy się żegnać!" - taką pointą zakończyła Marysia nasze ostatnie spotkanie w listopadzie 2017 na wernisażu pośmiertnej wystawy malarstwa Zbigniewa Gostomskiego w krakowskiej Cricotece - pisze Krzysztof Miklaszewski.

Przystałem na tę propozycję chętnie, pamiętając okoliczności naszego pierwszego kontaktu sprzed lat... 33. To właśnie Ona na roboczej próbie spektaklu "Nadobnisie i koczkodany" w piwnicy Krzysztoforów, przekonała mnie przerażonego propozycją Mistrza Tadeusza, o potrzebie pilnego i krótkiego "kontraktu", jakim miało być dokooptowanie mnie do Zespołu Cricotu 2 w charakterze... aktora. "Musisz ratować Cricot! Znasz tekst! Kręciłeś przecież wszystkie próby. Zagrasz kilka spektakli i znowu będziesz... wolny!" - argumentowała przekonywująco. Pamiętam, że ta Jej wizja "ratowania" przedstawienia , któremu zagrażał niebyt, wynikający po prostu z konfliktu interesów wykonawców i twórcy spektaklu, trafiając do mojej wyobraźni, wcale samego Kantora nie zachwyciła. Pamiętam też dobrze, jak Pan Tadeusz machał długo ręką, wykrzykując: "To nie o to chodzi!" mimo, że mediacja jego małżonki okazała się - od razu- skuteczna. To spotkanie przetrwało

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał własny

Materiał nadesłany

Autor:

Krzysztof Miklaszewski

Data:

28.05.2020