- Nie będę reżyserował. Może zechcę nieco później zrealizować tylko jakąś swoją ukochaną rzecz. Na pewno też nie widzę siebie w obsadzie aktorskiej. Liczę na reżyserów, którzy zapewnią odpowiedni poziom, wpiszą się w moją wizję teatru - mówi JERZY ZELNIK, od 1 lutego dyrektor artystyczny łódzkiego Teatru Nowego.
Rozmowa z Jerzym Zelnikiem [na zdjęciu]. Błażej Torański: Jaki będzie pana teatr? Jerzy Zelnik: To będzie teatr nieobojętny wobec rzeczywistości polskiej, rodzinnej. Teatr, który "wtrąca się ", jak mówił mój ojciec duchowy śp. Zygmunt Hübner. Nie będziemy dawać gotowych odpowiedzi, tylko zachęcać do zastanowienia, jak radzić sobie z historią, która nigdy nie była łatwa. Będzie w tym teatrze umiłowanie tradycji, historii, innych kultur. Może doznamy jakiegoś objawienia, jeśli skonfrontujemy się z innością opisaną scenicznie. Nie kierował pan jeszcze żadną sceną. Ma pan zaledwie jedną realizację reżyserską: "Makbeta" w białostockim Teatrze im. Węgierki. Nie obawia się pan kierowania "teatrem Kazimierza Dejmka"? - Nie będę reżyserował. Może zechcę nieco później zrealizować tylko jakąś swoją ukochaną rzecz. Na pewno też nie widzę siebie w obsadzie aktorskiej. Liczę na reżyserów, którzy zapewnią odpowiedni poziom, wpiszą