„Niemieckie życie” Christophera Hamptona w reż. Zbigniewa Brzozy w Teatrze im. Jaracza w Olsztynie. Pisze Beata Brokowska w „Gazecie Olsztyńskiej”.
Dramatycznie zabrzmiała spowiedź sekretarki Goebbelsa w „Niemieckim życiu", pierwszej premierze tego roku w olsztyńskim Teatrze im. S. Jaracza. W sobotni wieczór (28 stycznia) widzowie na stojąco długo oklaskiwali Ireną Telesz-Burczyk w tej roli. Spektakl wyreżyserował Zbigniew Brzoza.
„Nie spotykałam Goebbelsa, tam było tyle pokoi. O Żydach i obozach dowiedziałam się dopiero po wojnie” - te dwa zdania napisane przez sekretarkę ministra propagandy Rzeszy Josefa Goebbelsa, a wypowiedziane w przedstawieniu „Niemieckie życie" przez aktorkę Irenę Telesz-Burczyk, pokazują, dokąd może nas doprowadzić obojętność.
Na scenę wjeżdża kobieta na wózku inwalidzkim, który pcha opiekunka. Świetna charakteryzacja Ireny Telesz - w pierwszej chwili trudno ją poznać. Gra ciałem, językiem, mimiką, bo przecież cała jest „uwięziona" na wózku. Wciela się kolejno w rolę dziecka, gdy opowiada o wybuchu I wojny światowej, potem jej bohaterka staje się nastolatką, dojrzałą kobietą, starszą panią.
Irena Telesz jako Brunhilde Pomsel opowiada o jej życiu. To przejmująca i świetnie zagrana rola aktorki olsztyńskiego teatru Jaracza. W rozmowie towarzyszy jej na scenie młoda opiekunka - w tej roli Emilia Lewandowska - która zagląda do szuflad pełnych starych dokumentów. Świetny zabieg reżyserski, który przełamuje monolog, bo wprowadza „dzianie” się na scenie, podobnie jak filmy, które sytuują narrację w wojennym kontekście.
Aktorka mówi słowami Pomsel: „Przed 1933 rokiem nie myślało się zbyt wiele o Żydach” i wspomina, że miała praktyki w sklepach i firmach żydowskich. Przypomina też, że kiedyś jej chłopak zabrał ją na wiec polityczny. „Nuda. Na coś takiego nigdy więcej mnie nie zapraszaj” - powiedziała mu. Gdy dowiedziała się, że Goebbels odebrał sobie życie, nie wstrząsnęło to nią, ale nie mogła mu darować, że wcześniej otruł swoje dzieci. Po wojnie siedziała pięć lat w więzieniu.
Irena Telesz na scenie staje się tą Brunhildą Pomsel, która była „tylko” sekretarką szefa propagandy Rzeszy. Słuchamy jej zwierzeń, choć nie ma w nich Goebbelsa. Spektakl jest jednocześnie dramatyczny, ale i bardzo cichy. Tylko ze sceny słychać monolog aktorki. Czasem powie coś mocniej, czasem zawiesi głos, ale pokazuje klasę aktorki, która ma za sobą bagaż doświadczeń. I jeszcze jedno - tam nie ma okrucieństwa wojny, tam nie ma ofiar, krwi, bólu, o którym mówi nam prawdziwa historia II wojny światowej. I przez to ta opowieść w obliczu toczącej się wojny w Ukrainie jest jeszcze ważniejsza. „Nie bądź obojętny” - mówił Marian Turski, ocalały z Zagłady, 27 stycznia 2020 roku, podczas obchodów 75. rocznicy wyzwolenia hitlerowskiego obozu Auschwitz-Birkenau.
Spektakl powstał na podstawie dramatu Christophera Hamptona „Niemieckie życie", tłum. Małgorzata Wrzesińska. Brunhilde Pomsel zmarła w 2017 roku w wieku 106 lat. Wcześniej wydała (jako współautorka) książkę „Niemieckie życie. Bytam sekretarką Goebbelsa”.